środa, 14 stycznia 2015

OD Gabrielle DO Krissa

Gabrielle
Nak Atru
Malam

-Czyś ty zdurniał!-krzyknęłam. Tak naprawdę powiedziałam o wiele gorsze słowo. Przemieniłam się i wezwałam pelerynę. W chwili powrotu do swojej postaci, miałam już zakrytą twarz
-Co ty sobie wyobrażasz! To miało być tajemnicą! Jesteś *********** (ocenzurowanym) ********!!!! (ocenzurowany)-wykrzyknęłam i wymierzyłam mu siarczysty policzek. Ostre pazury przecięły skórę. Aż mu się głowa zachwiała. Wyciągnęłam sztylet
-Posłuchaj laluniu-wycedziłam i przyłożyłam go do jego szyi-nie myśl, że możesz sobie tak ze mną pogrywać, kapiszi? Jeszcze raz to zrobisz, a twoja głowa zawiśnie na najwyższym palu sosnowym. Pilnuj się....-z tymi słowami zachichotałam. Zmieniłam się w mgłę, a w miejscu sztyletu pojawił się ostry patyk. Wbił mu się w łapę, kiedy spadał. Dopóki mgła się nie rozpłynęła, naprzeciw basiora widniała para krwistoczerwonych oczu.

Wpadłam do swojej jaskini jak bomba. Malam i Nak Atru piły wodę z rzeczki. Na mój widok podniosły zdziwione łby. Wkopałam się pod słomę. Usłyszałam odgłos końskich kopyt. Moja kryjówk zaczęła się trząść. Nagle, słoma nad moją głową rozstąpiła się. Ujrzałam koński pysk, zjadający siano.
Co ty robisz? 
Jem. 
A ja się chowam. Oddawaj!
Nie. 
Nak Atru, ty też? 
Tak. Gadaj, co się stało 
Co on ci zrobił? 
Klacz podeszła i położyła się koło mnie.
No...
Opowiedziałam im wszystko. Pegazy słuchaly mnie uwarznie.
Świnia
Właśnie. Dobrze zrobiłaś. Nie rozmawiaj z nim 
Przytuliłam mocno oboje.
<Kriss?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz