wtorek, 13 stycznia 2015

OD Gabrielle DO Krissa

Uśmiechnęłam się do siebie. Szepnęłam do Malam. Klacz zmieniła się w jasną smugę i przemknęła z prędkością światła. Tak samo zrobił Nak Atra. Takie pegazy ludzie mylą z gwiazdami. Oczywiście spadającymi. Pegaz powoli zwaliniał, a błękitna otoczka wokół nas zanikała. Wylądowaliśmy w mojej jaskini. Rozejrzałam się wokół. Nie było nikogo. Wciągnęłam mocno powietrze. Nic nie wyczułam. Upewniłam się jeszcze parę razy. Nope. Podniosłam chwiejnie łapę. Chwila wachania. Przemogłam się jednak i błyskawicznym ruchem zdjęłam kaptur. Cień, który jeszcze dodatkowo mnie osłaniał, znikł. Odethnęłam i uśmiechnęłam się. Och, jake cudne uczucie!
Chodźcie
Dotknęłam umysłu pegazów. Spojrzały na mnie. Wprowadziłam je do jaskini.
-Tu będziecie spać-wskazałam miejsce, na któe właśnie wysypywałam siano- możecie paść się po całej jaskini i blisko niej. Tu nic wam nie grozi, ale nie możecie się zbytnio oddalać. Moje czary działają tylko w pobliżu. Pamiętajcie, że możecie mnie wezwać.
Oczywiście...
Będziemy pamiętać
Idę spać. A jak wy?
Też. Cieszę si, że możemy ci pomóc. Nie byliśmy dobrze traktowani.
Malam ułożyła się na sianie, a Nak Atru obok niej. Wcicnęłam się obok klaczy. Opowiedziałam im w myślach swoją historię. Wyjaśniłam, czemu nie mogę zdejmować kaptura. Pegazy są bardzo uczciwymi zwierzętami. Obiecały mi, że nikomu nie powiedzą i zmusiły mnie do rzucenia na nie zaklęcia niemowy-nie potrafiły łączyć się myślami z innymi i mówić o mojej tajemnicy nikomu. Zasnęłam, wtulona w granatowe ciało moich przyjaciół. Czułam, że będzie to coś więcej niż zwykłe ,,służę ci". Nie miałam zamiaru robić z nich niewolników. 
Rano obudziłam się na sianie. Pegazy pasły się blisko mnie, za rzeczką. Coś poruszyło się za zasłoną bluszczu. W panice naciągnęłam kaptur. Ledwo co, a do jaskini wszedł Kriss. Przestraszyłam się i odwróciłam głowę, wyczarowałam cień. Chyba nic nie widział...

< Kriss? Proszę? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz