Wyszłam. Nie byłam zła, ani wściekła. Bardziej... zagubiona. Trudno. Poszłam do swojej jaskini. Wolałam być sama.... Nigdy nie miałam bliższego kontaku z innym wilkiem. Nie mogłam tego znieść. Poszłam nad urwisko. Usiadłam na jego szczycie i zapatrzyłam się w Księżyc i gwiazdy. Zaczęłam śpiewać:
Nigdy nie miałam rodzeństwa. Ale kiedyś przechodziłam koło jednej watahy...
<Jeśli ktoś chce niech odpisze >
OD LUCY: Trochę duży film. Sorka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz