-Hija, Malam!-zawołałam. Klacz zarżała i stanęła dęba-czegoś zapomniałeś-powiedziałam w powietrzu do Krissa. Rzuciłam jego sztylet. Ostrze wbiło się w ziemię. Basior podskoczył przerażony. Ale nas już nie było-klacz pognała dalej. Czułam wiatr w sierści. Zaczarowałam kaptur, tak, aby się nie zsunął.
Jechałyśmy pracować-jeden z księżycowych ludzi poprosił o zagonienie jego kozic-wilk, który mu pomagał struł się niedawno. Przybyłyśmy na polanę, na której znalazłam moje pegazy-na południowym skraju mieszkał ów ludź. Wyszedł z chaty.
-Witaj, Gabrielle-zawołał do mnie. Był niski, stary, a skórę, ubranie i włosy miał białe, jak księżyc.
-Witaj, Sterorze-zawołałam. Zdjęłam kaptur.
-Musisz go nosić?-zapytał z troską.
-Niestety. Ah, chciałam ci przedstawić Malam, moją klacz.
Witaj (Malam)
Tak. Piękna jesteś (Steror)Klacz spuściła skromnie oczy.
-Więc jak, bierzemy się do roboty, nie?
-Owszem. Aha, zapomniał bym ci przypomnieć-nienawidzę wilków, ale ty jesteś tym jedynym, najjedyniejszym wyjątkiem.
-Oj, weź-zaśmiałam się. W oddali widać było jedzące kozy. Westchnęłam.
Więc jak mała, bierzemy się, nie? (Ja)
Ech.... Zgubię parę kilo
-Heja, wio-powiedziałam, uciskając boki klaczy. Malam ruszyła z kopyta. Kozy podniosły głowy. Ruszyły na przód. Dałam klaczy znak, aby wzbiła się w powietrze. Wylądowała przed zwierzętami, które rozpierzchły się na boki. Wyczarowałam iluzje nas samych, które galopowały po lewej i prawej. Kozy, nie widząc innego wyjścia, zaczęły podskakiwać, kilka metrów nad ziemię. Kolejne widmo dołączyło do nas. Zwierzęta zaczęła przeraźliwie meczeć ze strachu. Byliśmy już nie daleko od zagrody. Kozice wpadły między płot. Udało się!
-Nieźle wam poszło. Znacznie szybciej niż dwa lata temu-pochwalił nas mój przyjaciel-twoja magia jest niezła. Gratulacje.
-Dzięki. Trzymaj się, jak coś, jestem do dyspozycji.
-Oczywiście. Będę pamiętać-uśmiechnął się.
Naciągnęłam kaptur i pomachałam mu łapą. Ucisnęłam łapami boki Malam, a klacz ruszyła z kopyta. Kilka minut potem byliśmy już przy naszej jaskini.
<Kriss?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz