Playlista
Strony
sobota, 31 stycznia 2015
piątek, 30 stycznia 2015
OD Gabrielle DO Kierry
-Co tu robisz?-szepnęłam. Wadera podniosła głowę. Odwróciłam się do niej. Wzdrygnęła się pod wpływem moich oczu.
-J-ja... spałam...
Zapadła cisza. Odwróciłam się i wychodziłam z jaskini.
-Czekaj!-krzyknęła do mnie. Podbiegła i stanęła obok mnie-tu jest jakaś wataha?
-Tak
-Zaprowadzisz mnie?
-Tak
-Jak ci na imię?
-Tak, jak powinno być. Idziemy do alfy
Ruszyłam truchtem. Kiedy tylko sznajdowała się koło mnie, przyśpieszałam nieco. W końcu stanęłyśmy przed Lucy.
-O, Gabrielle. Kto to jest?
-Wadera, która spała na naszych terenach. Na imię jej Kierra.
-Skąd ty to wiedziałaś?-zapytała. Obróciłam głowę i spojrzałam na nią uważnie. Wzdrygnęła się.
-Chciałabym dołączyć-powiedziała.
-Oczywiście. Gabrielle, pokaż jej jej jaskinię. Ruszyłyśmy do wyjścia.
<Kierra?>
-J-ja... spałam...
Zapadła cisza. Odwróciłam się i wychodziłam z jaskini.
-Czekaj!-krzyknęła do mnie. Podbiegła i stanęła obok mnie-tu jest jakaś wataha?
-Tak
-Zaprowadzisz mnie?
-Tak
-Jak ci na imię?
-Tak, jak powinno być. Idziemy do alfy
Ruszyłam truchtem. Kiedy tylko sznajdowała się koło mnie, przyśpieszałam nieco. W końcu stanęłyśmy przed Lucy.
-O, Gabrielle. Kto to jest?
-Wadera, która spała na naszych terenach. Na imię jej Kierra.
-Skąd ty to wiedziałaś?-zapytała. Obróciłam głowę i spojrzałam na nią uważnie. Wzdrygnęła się.
-Chciałabym dołączyć-powiedziała.
-Oczywiście. Gabrielle, pokaż jej jej jaskinię. Ruszyłyśmy do wyjścia.
<Kierra?>
OD Gabrielle DO Krissa
-Tak jak należy-powiedziałam. Spojrzałam na smoczę. Ono przeszyło mnie swoim fluerscencyjnym spojrzeniem bez źrenic. Sałe białe z lekkim odcieniem błękitu. Dopier później pojawiają się owe czarne kropki. Patrzyłyśmy tak na siebie, po chwili smoczątko wstało i podeszło do mnie kilka kroków. Obie wyciągnęłyśmy łapy i dotknęłyśmy się. Przeszył mnie ból, zadrgałam konwulsywnie i wygięłam grzbiet. Wrzasnęłam i upadłam. Kątem oka spojrzałam na Krissa. Stał przez chwilę, a później podbiegł do mnie. Spojrzałam na niego. Wzdrygnął się. Moje oczy były puste i białe, bez źrenic.
-C-co ci jest?
-To, co powinno być-szepnęłam i odepchnęłam jego łapę. Na mojej widać było znak, spirala. Spojrzałam w ogień. Siedziała tam i wpatrywała się we mnie, jak posąg.
Moonei-usłyszałam głos w swojej głowie. Nie była to Malam ani Nak Atru.
Tak. Rozumiem (Ja)
Smoczyca skinęła głową. Mimo, że się dopiero wykluła, była w 3/4 mojej wielkości. One dorastają do ogromnych rozmiarów. Wstała z błękitnego żaru i zeskoczyła z kupki węgielków. Łapa nadal mnie piekła. Wzięłam fiolkę na mojej szyi i chwyciłam korek w zęby.
Nie (Moonei. Tylko jakiś ciemny kolor, ale nie czarny!)
Odłożyłam go. Spojrzałam w końcu na basiora. Nadal miałam oczy Moonei. Błyszczały spod cienia kaptura.
<Kriss?>
-C-co ci jest?
-To, co powinno być-szepnęłam i odepchnęłam jego łapę. Na mojej widać było znak, spirala. Spojrzałam w ogień. Siedziała tam i wpatrywała się we mnie, jak posąg.
Moonei-usłyszałam głos w swojej głowie. Nie była to Malam ani Nak Atru.
Tak. Rozumiem (Ja)
Smoczyca skinęła głową. Mimo, że się dopiero wykluła, była w 3/4 mojej wielkości. One dorastają do ogromnych rozmiarów. Wstała z błękitnego żaru i zeskoczyła z kupki węgielków. Łapa nadal mnie piekła. Wzięłam fiolkę na mojej szyi i chwyciłam korek w zęby.
Nie (Moonei. Tylko jakiś ciemny kolor, ale nie czarny!)
Odłożyłam go. Spojrzałam w końcu na basiora. Nadal miałam oczy Moonei. Błyszczały spod cienia kaptura.
<Kriss?>
OD Kierry DO kogoś
Długo wędrowałam zanim dotarłam nad wodospad. Uradowana że w końcu znalazłam coś do picia, zamoczyłam pysk w chłodnej wodzie. Po ugaszeniu pragnienia, nie wiedziałam zbytnio co robić. Na pustynie nie wróce, to pewne. rozejrzałam się dookoła. Uff, na szczęście nikogo niebyło. Nie miałam najmniejszej ochoty aby zawierać nowe znajomości. Zauważyłamm że obok wodospadu jest grota. Zmęczona, niezważając że jest środek dnia ukryłwa się w najgłębszym kącie pieczary i usnęłam. Nie wiem ile spałam bo nagle ze snu wyrwał mnie czyjś głos.
(Ktoś?)
czwartek, 29 stycznia 2015
OD Krissa DO Gabrielle
Gdy się obudziłem zauważyłem dziwny obraz. Gabrielle skacząca nad smoczątkiem, pegazy, które się wierciły, parskały itp.
- Eee...
- O, Kriss! Patrz! Wykluty, wykluty!
- Śliczny... Jakbym widział małego Brocka...
- Wykluty!
- I jak teraz się nim zaopiekujesz?
Gabrielle?
- Eee...
- O, Kriss! Patrz! Wykluty, wykluty!
- Śliczny... Jakbym widział małego Brocka...
- Wykluty!
- I jak teraz się nim zaopiekujesz?
Gabrielle?
OD Gabrielle DO Krissa
Podniosłam głowę znad książki. Kriss... rozsypał się...
Nak Atru? (Ja)
Yyy... Tak? (Nak Atru)
Spojrzałam wymownie na niego.
Ej no dobra. Nie chciałem. Malam się uchyliła...
Chciałeś trafić we mnie?!
No tak. Znaczy... nie
Kiedy odkrywasz moce, testuj je na przedmiotach
No dobrze... Skończyliśmy?
Nie. Jeszcze nie skończyliśmy
Odpuść mu. Albo kłóćcie się w swojej gwarze, chcę mieć czysty umysł
Konie zaczęły kłaść uszy i wykonywać różne ruchy. Rżały i parskały. Ja znów zanurzyłam się w książce. Po godzinie Kriss wrócił do swojej formy. Ledwie zaszczyciłam go spojrzeniem, a poczułam otumanienie umysłu i mroczki przed oczami. Basior upadł. Pomachałam głową i zerwałam się na równe nogi. Spojrzałam na ogień. Był czarny i wielki. Pognałam do niego, potykając się. Wykluwa się! Patrzyłam zafascynowana w płomienie. Skorupa znikała od góry, rozpływając się w mgle. W końcu ujrzałam maleńkie smoczątko.
<Kriss?>
Nak Atru? (Ja)
Yyy... Tak? (Nak Atru)
Spojrzałam wymownie na niego.
Ej no dobra. Nie chciałem. Malam się uchyliła...
Chciałeś trafić we mnie?!
No tak. Znaczy... nie
Kiedy odkrywasz moce, testuj je na przedmiotach
No dobrze... Skończyliśmy?
Nie. Jeszcze nie skończyliśmy
Odpuść mu. Albo kłóćcie się w swojej gwarze, chcę mieć czysty umysł
Konie zaczęły kłaść uszy i wykonywać różne ruchy. Rżały i parskały. Ja znów zanurzyłam się w książce. Po godzinie Kriss wrócił do swojej formy. Ledwie zaszczyciłam go spojrzeniem, a poczułam otumanienie umysłu i mroczki przed oczami. Basior upadł. Pomachałam głową i zerwałam się na równe nogi. Spojrzałam na ogień. Był czarny i wielki. Pognałam do niego, potykając się. Wykluwa się! Patrzyłam zafascynowana w płomienie. Skorupa znikała od góry, rozpływając się w mgle. W końcu ujrzałam maleńkie smoczątko.
<Kriss?>
środa, 28 stycznia 2015
OD Krissa DO Gabrielle
- Komplement.
-...
- Chcesz się...Gabrielle!
Nagle zmieniłem się w pył. Niemogłem powrócić do swojego ciała. Wiedziałem, że nadal jestem w jaskini wadery. Trwało to z godzinę. Potem obudziłem się i zemdlałem.
< Gabrielle? >
-...
- Chcesz się...Gabrielle!
Nagle zmieniłem się w pył. Niemogłem powrócić do swojego ciała. Wiedziałem, że nadal jestem w jaskini wadery. Trwało to z godzinę. Potem obudziłem się i zemdlałem.
< Gabrielle? >
OD Gabrielle DO Krissa
-Zależy mi na wartościowych wilkach-odparłam spokojnie, zasiadając do książki.
-Jesteś dziwna. .. Nie spotkałem wadery, która byłaby tak twarda i nieufna, zamknięta, a jednoxlcześnie była taką wojowniczką.
-Mam to traktować jako komplement, czy stwierdzenie faktu?
<Kriss?>
-Jesteś dziwna. .. Nie spotkałem wadery, która byłaby tak twarda i nieufna, zamknięta, a jednoxlcześnie była taką wojowniczką.
-Mam to traktować jako komplement, czy stwierdzenie faktu?
<Kriss?>
OD Krissa DO Gabrielle
- Księżycowy smok? - zwróciłem oczy na żażące się ognisko.
- Tak.
- Zdecydowałem. Zależy mi na tobię. Ale... ci na mnie... napewno nie. - odwróciłem wzrok.
-...
Gabrielle?
- Tak.
- Zdecydowałem. Zależy mi na tobię. Ale... ci na mnie... napewno nie. - odwróciłem wzrok.
-...
Gabrielle?
wtorek, 27 stycznia 2015
OD Gabrielle DO Krisa
-Czyli zależy ci na mnie?-odrapałam ze złośliwym uśmiechem.
-Nie. To znaczy Tak... to znaczy...-zamilkł
-Jak chcesz-stwierdziłam, wertując opasły tom jednej z moich książek. Zapadła głucha cisza.
Gabrielle? (Malam)
Hymmm? (Ja)
Ogień dogasa (Nak Atru)
Och... Już dorzucam
Wstałam i dorzuciłam kłody do ognia, w którym leżało smocze jajo. Kriss podniósł głowę i spojrzał na palenisko.
<Kriss?>
-Nie. To znaczy Tak... to znaczy...-zamilkł
-Jak chcesz-stwierdziłam, wertując opasły tom jednej z moich książek. Zapadła głucha cisza.
Gabrielle? (Malam)
Hymmm? (Ja)
Ogień dogasa (Nak Atru)
Och... Już dorzucam
Wstałam i dorzuciłam kłody do ognia, w którym leżało smocze jajo. Kriss podniósł głowę i spojrzał na palenisko.
<Kriss?>
OD Krissa DO Gabrielle
Nie użyłem cienia, poprostu tam poszłem. Krążyłem 5 minut w okół jaskini Gabrielle gdy w końcu zapukałem.
- KTO?
- Kriss.
-...
- Mogę wejść?
-...
Wszedłem.
- Gabrielle.
- Czego?
- Chciałem cię spytać... Zaczniemy od nowa naszą znajomość?
- KTO?
- Kriss.
-...
- Mogę wejść?
-...
Wszedłem.
- Gabrielle.
- Czego?
- Chciałem cię spytać... Zaczniemy od nowa naszą znajomość?
niedziela, 25 stycznia 2015
OD Gabrielle DO Kogoś
Wróciłam do siebie, mijając Krissa, jakby był powietrzem. Czemu nie rozpoznałam iluzji? Była bardzo słaba, kiepska. A po za tym- jak on śmiał zachować się tak w stosunku do wadery wyżej od niego w hierarchii?! Hym, jajo smocze robi swoje. Wiem, że wilki z tąd mają smoki, ale nigdy nie myślałam, że będę mieć swojego. Inaczej-nie wierzyłam we własne szczęście, trafił swój na swego-Księżycowe szczenię i Księżycowy smok, no ja cię. Byłam zadumana na tyle, że nie zauważyłam początkowo przebiegającej Lucy. Cała we łzach. Hah. A przed chwilą rozmawiałam z Kelly o miłości i, o wilku mowa, pojawiła się Kelly i Archer.
-Uuuu.... Archuś zranił swoją ukochaną. No, malutki, co jej zrobiłeś?-śmiałam się szyderczo. Patafian, zaczyna się we mnie. Z natury jestem spokojna, ale... No, zawsze jest kilka ,,ale".
-Spadaj-warknął.
-A, i tak przy okazji-zaczęłam, wyciągając sztylet i raniąc mu ogon-nie zaczynaj się. Nie lubię zabijać, jeśli nie muszę. Jesteśmy kwita-powiedziałam słodko. Archer dostał szału. Ryknął i sięgnął po mój kaptur. Zareagowałam szybko, przy okazji raniąc go jeszcze w łapę.
-A,a,a, łapki przy sobie, Archuś. Mamusia nie uczyła? Dotkniesz ognia, to się poparzysz hymm?
Zniknęłam. Byłam wkurzona i mój ogon zdradzał zbyt wiele. Wypływająca z rany ciesz była czarna i bulgotała.
Co ci się stało?(Malam i Nak Atru)
Patafian z owej watahy o imieniu na A. Straciłam czujność (Ja)
Zebrałam parę grzybów i liści drzew, roztarłam je na papkę i ułożyłam na liściu. Zawiązałam opatrunek. Poczułam strzaszne pieczenie. Zagryzłam wargi i starałam się nie krzyczeć. Po kwadransie ogromnego bólu, wszystko ustało. Ze łzami w oczach oczyściłam ogon. Zniknęło. Ulga. Zanurzyłam go jeszcze na chwilę w strumieniu, aby oczyścić sierść.
Lepiej? (Nak Atru)
Malam podeszła i przytuliła się do mnie
Tak
Wstałam i wytarłam swój koniec o trawę i dorzuciłam kilka drewien do ogniska.
<Ktoś? Nudzi mi się, więc piszcie>
-Uuuu.... Archuś zranił swoją ukochaną. No, malutki, co jej zrobiłeś?-śmiałam się szyderczo. Patafian, zaczyna się we mnie. Z natury jestem spokojna, ale... No, zawsze jest kilka ,,ale".
-Spadaj-warknął.
-A, i tak przy okazji-zaczęłam, wyciągając sztylet i raniąc mu ogon-nie zaczynaj się. Nie lubię zabijać, jeśli nie muszę. Jesteśmy kwita-powiedziałam słodko. Archer dostał szału. Ryknął i sięgnął po mój kaptur. Zareagowałam szybko, przy okazji raniąc go jeszcze w łapę.
-A,a,a, łapki przy sobie, Archuś. Mamusia nie uczyła? Dotkniesz ognia, to się poparzysz hymm?
Zniknęłam. Byłam wkurzona i mój ogon zdradzał zbyt wiele. Wypływająca z rany ciesz była czarna i bulgotała.
Co ci się stało?(Malam i Nak Atru)
Patafian z owej watahy o imieniu na A. Straciłam czujność (Ja)
Zebrałam parę grzybów i liści drzew, roztarłam je na papkę i ułożyłam na liściu. Zawiązałam opatrunek. Poczułam strzaszne pieczenie. Zagryzłam wargi i starałam się nie krzyczeć. Po kwadransie ogromnego bólu, wszystko ustało. Ze łzami w oczach oczyściłam ogon. Zniknęło. Ulga. Zanurzyłam go jeszcze na chwilę w strumieniu, aby oczyścić sierść.
Lepiej? (Nak Atru)
Malam podeszła i przytuliła się do mnie
Tak
Wstałam i wytarłam swój koniec o trawę i dorzuciłam kilka drewien do ogniska.
<Ktoś? Nudzi mi się, więc piszcie>
OD Lucy DO Archer i Kelly
- Aha... To prawda? - spojrzałam na Archera.
- Tak. - odpowiedział.
Przytuliłam go i szepnęłam. - To dobrze...
< Arch, Kell? >
- Tak. - odpowiedział.
Przytuliłam go i szepnęłam. - To dobrze...
< Arch, Kell? >
OD Weronicy DO Kelly
- Śliczniutkie! - podbiegłam do tygrysów i zaczęłam je łaskotać.
- Hihihi. - zachihotała Kell.
- To...idziemy do lasu?
Kell?
- Hihihi. - zachihotała Kell.
- To...idziemy do lasu?
Kell?
OD Archera DO Kelly i Lucy
- eee... My się znamy?
- Nie! - podeszła i wtuliła się we mnie. Odsunęłem się a ona się przybliżyła, i tak w kółko.
Byłem bezsilny. Nagle do jaskini weszła Lucy. Posmutniała.
- To nie tak jak myślisz!
Ale ona wybiegła zapłakana. Wadera przytulakąca się posmutniała także i szepnęła.
- Niewiedziałam, przepraszam...Jestem Kelly.
Pobiegłem do Lucy. Kelly za mną. Chciałem wytłumaczyć lecz Kelly mnie uratowała.
- Zaczęłam się do niego przytulać bo jestem flirciarą. Nie wiedziałam....
( Lucy, Kelly? )
- Nie! - podeszła i wtuliła się we mnie. Odsunęłem się a ona się przybliżyła, i tak w kółko.
Byłem bezsilny. Nagle do jaskini weszła Lucy. Posmutniała.
- To nie tak jak myślisz!
Ale ona wybiegła zapłakana. Wadera przytulakąca się posmutniała także i szepnęła.
- Niewiedziałam, przepraszam...Jestem Kelly.
Pobiegłem do Lucy. Kelly za mną. Chciałem wytłumaczyć lecz Kelly mnie uratowała.
- Zaczęłam się do niego przytulać bo jestem flirciarą. Nie wiedziałam....
( Lucy, Kelly? )
OD Archera DO Lucy
Gadali tak, jakby znali się od zawsze.
- No i do tego taki brzydki! - wykrzykiwał Will a Lucy się śmiała.
Gdy spojrzała na mnie jej uśmiech znikł.
- Ech...Arch...
- Nieważne. - zmieniłem się w pył i znikłem.
(Lucy?)
- No i do tego taki brzydki! - wykrzykiwał Will a Lucy się śmiała.
Gdy spojrzała na mnie jej uśmiech znikł.
- Ech...Arch...
- Nieważne. - zmieniłem się w pył i znikłem.
(Lucy?)
OD Archera DO Krissa, Gabrielle
- Chłopak alfy. - wypaliłem a pomyślałem - Lucy będzie wściekła jak się dowie...
Basior nie pokazał emocji.
- Słuchaj, no ty...
- Archer.
- Słuchaj Archer...
Nie zdążył dokończyć, ponieważ nagle pojawiła się ta...Gabrielle. Uch...
- Czego Gabrysiu? - warknąłem a ona się na mnie rzuciła z ostrzami. Zrobiłem unik. Rozpłynołem sie w czrny pył i stworzyłem iluzję, że padam. Gabrielle wydała okrzyk zwycięstwa. Wtedy zaatakowałem jej ogon. Wrzasnęła ale już byłem daleko z tamtego miejsca.
( No Gabrysiu opowiadaj co robiłaś z Krissem.! )
Basior nie pokazał emocji.
- Słuchaj, no ty...
- Archer.
- Słuchaj Archer...
Nie zdążył dokończyć, ponieważ nagle pojawiła się ta...Gabrielle. Uch...
- Czego Gabrysiu? - warknąłem a ona się na mnie rzuciła z ostrzami. Zrobiłem unik. Rozpłynołem sie w czrny pył i stworzyłem iluzję, że padam. Gabrielle wydała okrzyk zwycięstwa. Wtedy zaatakowałem jej ogon. Wrzasnęła ale już byłem daleko z tamtego miejsca.
( No Gabrysiu opowiadaj co robiłaś z Krissem.! )
sobota, 24 stycznia 2015
OD Kelly DO Wery
- Niewiem, może jutro o 10?
- OK.
- Weronica... Masz jakiegoś towarzysza?
- Tak. Smoka. Ma na imię BOSS.
- Fajnie. To jest Pastella i Cella. - wskazałam w stronę tygrysów.
Wera?
- OK.
- Weronica... Masz jakiegoś towarzysza?
- Tak. Smoka. Ma na imię BOSS.
- Fajnie. To jest Pastella i Cella. - wskazałam w stronę tygrysów.
Wera?
OD Gabrielle
Błysnęło. Rozległ się grzmot. Jasna smuga światła przecięła półmrok jaskini i zatrzymała się przy pierwszym drzewie. Malam wróciła.
I jak?
Dobrze. Powiedziałam jej... (Malam)
CO? Połączyłaś się z nią myślami? (Ja)
...A potem stłukłam butelkę Ale... Ona nie może SAMA łączyć się z tobą, ze mną czy Malam? (Nak Atru)
Nie, nie może. Chyba, że ja lub któreś z was nawąże z nią kontakt
Ufff - westchnął z ulgą.
Najgorsze jest to, że zeżarto mi kawałek Malam Lagu!
Nie lamentuj
Nadal działa. Możesz z niego odczytać wszystko
Ale nie mogłabym, gdyby ta Kelly złożyła mi go z niewłaściwymi kawałkami
Ale nie złożyła - Klacz podeszła i obejrzała dokładnie pergamin
Malam...?
Hym?
Zmień się proszę w mysz...
Nie.
...i poproś tamtą o wyniesienie się z mojej jaskini. A jeśli nie, to chociaż o niegryzienie pradawnych zwojów.
Czy to konieczne?
Ja to zrobię!
Ty? A nie będziesz zbyt... Porywczy?
Nie. Obiecuję.
No dobra, idź.
Ogier zmienił się w małego gryzonia i zanurkował w norce. Słyszałam w mmyślach ich rozmowę, ale nie mogłam jej zrozumieć. Po kilku chwilach Nak Atru wyszedł i zamienił się z powrotem w pegaza.
Ma na imię Nora. Powiedziała, że jej przykro i nie wiedziała, że są aż tak ważne-była głodna. Obiecała, że już nie będzie, o ile będziesz jej dawać od czasu do czasu coś do jedzenia
Ah. Dobrze. Przeprosiłeś ją w moim imieniu?
Tak. Oczywiście. Ale...
Co ,,ale"?
Ona... ma tam coś wielkiego, co się świeci. Mówiła, że widziała, jak coś się w tym ruszało... Jest szare, ma gładką powierzchnię. Jak jajo.
Pokaż! - Ten opis pasował idealnie do.... Nie, to nie może być TO.
Jest ciężkie, ale Nora powiedziała, że może udało by się je przepchać, tak abyś mogła się mu przyjrzeć. Jest za duże aby je przemieścić przez dziurę.
Sprubujcie, proszę
No dobra
Znów zmienił się w mysz i wbiegł do dziurki. Położyłam się przy niej i obserwowałam ich poczynania. Dwa gryzonie znikły za wnękiem. Usłyszałam chrzęst. Zza rogu wyłoniło się... Tak, tak. Jajo. Smocze. Księżycowe. Są one niezwykle rzadkie. Złapałam je mocą i przybliżyłam do dziury. Było widać małego jeszczura, który był zwinięty za ścianą skorupki. Oddaliłam go trochę.
Jak to wyjmiemy? Nora nie chce, aby niszczono jej dom
Skupiłam się na jajku. Zminiejszyłam je i szybko wyciągnęłam.
Malam! Rozpalaj ogień!
Już się robi
Umieściłam jajo w płomieniach. Nie mogłam uwieżyć. Smok księżyca+dwa pegazy nocy+Księżycowe szczenię.... Zapowiada się ciekawie....
I jak?
Dobrze. Powiedziałam jej... (Malam)
CO? Połączyłaś się z nią myślami? (Ja)
...A potem stłukłam butelkę Ale... Ona nie może SAMA łączyć się z tobą, ze mną czy Malam? (Nak Atru)
Nie, nie może. Chyba, że ja lub któreś z was nawąże z nią kontakt
Ufff - westchnął z ulgą.
Najgorsze jest to, że zeżarto mi kawałek Malam Lagu!
Nie lamentuj
Nadal działa. Możesz z niego odczytać wszystko
Ale nie mogłabym, gdyby ta Kelly złożyła mi go z niewłaściwymi kawałkami
Ale nie złożyła - Klacz podeszła i obejrzała dokładnie pergamin
Malam...?
Hym?
Zmień się proszę w mysz...
Nie.
...i poproś tamtą o wyniesienie się z mojej jaskini. A jeśli nie, to chociaż o niegryzienie pradawnych zwojów.
Czy to konieczne?
Ja to zrobię!
Ty? A nie będziesz zbyt... Porywczy?
Nie. Obiecuję.
No dobra, idź.
Ogier zmienił się w małego gryzonia i zanurkował w norce. Słyszałam w mmyślach ich rozmowę, ale nie mogłam jej zrozumieć. Po kilku chwilach Nak Atru wyszedł i zamienił się z powrotem w pegaza.
Ma na imię Nora. Powiedziała, że jej przykro i nie wiedziała, że są aż tak ważne-była głodna. Obiecała, że już nie będzie, o ile będziesz jej dawać od czasu do czasu coś do jedzenia
Ah. Dobrze. Przeprosiłeś ją w moim imieniu?
Tak. Oczywiście. Ale...
Co ,,ale"?
Ona... ma tam coś wielkiego, co się świeci. Mówiła, że widziała, jak coś się w tym ruszało... Jest szare, ma gładką powierzchnię. Jak jajo.
Pokaż! - Ten opis pasował idealnie do.... Nie, to nie może być TO.
Jest ciężkie, ale Nora powiedziała, że może udało by się je przepchać, tak abyś mogła się mu przyjrzeć. Jest za duże aby je przemieścić przez dziurę.
Sprubujcie, proszę
No dobra
Znów zmienił się w mysz i wbiegł do dziurki. Położyłam się przy niej i obserwowałam ich poczynania. Dwa gryzonie znikły za wnękiem. Usłyszałam chrzęst. Zza rogu wyłoniło się... Tak, tak. Jajo. Smocze. Księżycowe. Są one niezwykle rzadkie. Złapałam je mocą i przybliżyłam do dziury. Było widać małego jeszczura, który był zwinięty za ścianą skorupki. Oddaliłam go trochę.
Jak to wyjmiemy? Nora nie chce, aby niszczono jej dom
Skupiłam się na jajku. Zminiejszyłam je i szybko wyciągnęłam.
Malam! Rozpalaj ogień!
Już się robi
Umieściłam jajo w płomieniach. Nie mogłam uwieżyć. Smok księżyca+dwa pegazy nocy+Księżycowe szczenię.... Zapowiada się ciekawie....
czwartek, 22 stycznia 2015
OD Weronicy DO Kelly
- Jasne.
- Kiedy się urodziłaś?
- 14 luty.
- Na serio? Ja też.
- Hehe. To kiedy do miasta?
< Kelly? Wena wpadła do jeziora a jezioro zamarzło >
- Kiedy się urodziłaś?
- 14 luty.
- Na serio? Ja też.
- Hehe. To kiedy do miasta?
< Kelly? Wena wpadła do jeziora a jezioro zamarzło >
OD Kelly DO Weronicy
Wróciłam do jaskini. Zauważyłam Pastelle i Celle bawiące się przy moim ulubionym wodospadzie. Odetchnęłam głęboko. Muszę znaleźć przyjaciółkę. Gdyby tu była Emily. Nagle zauważyłam dziewczynę - brunetkę przy drzewku szczęścia. Zmieniłam swą postać na ludzkoą i podbiegłam do brunetki.
- Kim jesteś?
- Weronica, hej. Sorki, że tak bez pytania ale tu jest tak ślicznie. - obkręciła się dookoła.
- Kelly.
- Mogę jeszcze chwilę zostać?
- Jasne. - zerwałam listek z drzewka. - Przyniesie Ci szczęście. - podałam Weronice.
- Dzięki.
- Chcesz potem wyskoczyć na miasto?
Weronica?
- Kim jesteś?
- Weronica, hej. Sorki, że tak bez pytania ale tu jest tak ślicznie. - obkręciła się dookoła.
- Kelly.
- Mogę jeszcze chwilę zostać?
- Jasne. - zerwałam listek z drzewka. - Przyniesie Ci szczęście. - podałam Weronice.
- Dzięki.
- Chcesz potem wyskoczyć na miasto?
Weronica?
OD Kelly DO Gabrielle
Klacz wyciągnęła mnie z jaskini.
Czemu się trujesz? klacz
Niewiem. ja
Przestań. To szkodzi.
Dlaczego to robisz?
Ja, ja niewiem...
Klacz wyrwała mi fiolkę i zbiła. Nawet byłam wdzięczna. Klacz odeszła.
Czemu się trujesz? klacz
Niewiem. ja
Przestań. To szkodzi.
Dlaczego to robisz?
Ja, ja niewiem...
Klacz wyrwała mi fiolkę i zbiła. Nawet byłam wdzięczna. Klacz odeszła.
OD Gabrielle DO Kelly
-Ty sobie chyba żartujesz-stwierdziłam kwaśno. Wiedziałam, jak to może się skończyć. Nie, ze mną nie ma takich żartów. Potem widzi się koszmarne rzeczy, na drugi dzień masz kaca, głowa ci pęka i wymiotujesz dalej niż widzisz. Super sprawa.
-Nie, nie żartuję-stwierdziła. Wyjęła flakonik.
-Słuchaj, ja nie mam zamiaru mieć z tym nic wspólnego. Idź mordować się z dala od mojej jaskini!-krzyknęłam. Kelly się wzdrygnęła. Malam wyczuła moje myśli i chwyciła wilczycę. Wyniosła ją do siebie.
<Kelly? Nie waż się wracać>
-Nie, nie żartuję-stwierdziła. Wyjęła flakonik.
-Słuchaj, ja nie mam zamiaru mieć z tym nic wspólnego. Idź mordować się z dala od mojej jaskini!-krzyknęłam. Kelly się wzdrygnęła. Malam wyczuła moje myśli i chwyciła wilczycę. Wyniosła ją do siebie.
<Kelly? Nie waż się wracać>
OD Kelly DO Gabrielle
- Jeszcze raz psze...pszepraszam.
- No ok...
- Idę... się znarkotyzować.
- Co? Ty ćpasz?
- Eee... Drugi raz w życiu to będzie. Kupiłam eliksir narkotiki. Chcesz trochę?
Gabrielle?
- No ok...
- Idę... się znarkotyzować.
- Co? Ty ćpasz?
- Eee... Drugi raz w życiu to będzie. Kupiłam eliksir narkotiki. Chcesz trochę?
Gabrielle?
OD Gabrielle DO Kelly
-Nie rób tego!-krzyknęłam. Sztuczne kawałki odpadły a pergamin znów zaczął emanować światłem.
-C-co?
-Nie można magią dotworzyć kawałków pradawnych zapisków! Stracą swoją moc-wyjaśniłam, zwijając uszkodzoną bezcenność i chowając ją na najwyższej półce.
-Nie chciałam...
-Wiem. Ale zawsze się pytaj. Z nimi nigdy nie wiadomo.
<Kelly?>
-C-co?
-Nie można magią dotworzyć kawałków pradawnych zapisków! Stracą swoją moc-wyjaśniłam, zwijając uszkodzoną bezcenność i chowając ją na najwyższej półce.
-Nie chciałam...
-Wiem. Ale zawsze się pytaj. Z nimi nigdy nie wiadomo.
<Kelly?>
OD Kelly DO Gabrielle
Poszłam poszukać znajomych. Wchodziłam do każdej jaskini.
- Puk puk.
- ...
Weszłam.
- To ty? - wydarła się Gabrielle
- Tak, ja. A to ty. Zrozpaczona...teraz wściekła ty.
- Czego?
- Co się stało.
- Pergamin... Pożarty... Ten... - wskazała na papirus
Skupiłam się na kartce. Udało się! Złożyła się! Nowa moc...
Gabrielle?
- Puk puk.
- ...
Weszłam.
- To ty? - wydarła się Gabrielle
- Tak, ja. A to ty. Zrozpaczona...teraz wściekła ty.
- Czego?
- Co się stało.
- Pergamin... Pożarty... Ten... - wskazała na papirus
Skupiłam się na kartce. Udało się! Złożyła się! Nowa moc...
Gabrielle?
OD Gabrielle DO Kogoś
Poszła. Na moją matkę, co za pijawa. Gdy zniknęła, westchnęlam głęboko i wmaszerowałam do siebie. Zauważyłam długiego węża zwisającego ze liany u sufitu.
Nak Atru, złaź (Ja)
Ej. Zobacz. Ale fajnie! (Nak Atru)
Zachowujesz się jak źrebię (Malam)
Klacz podeszła koło mnie i spojrzała w górę.
Ale jesteś sztywna. Jak na razie zmieniłaś się jedynie w smoka i uznałaś, że to głupie ciało
Malam ma rację, Nak. Złaź i znormalniej
Odwróciłam się i pomaszerowałam do płaskiego kamienia, na którym leżały moje pradawna papirusy. Stanęłam przed nim i stało się coś okropnego. Przy jednym z cenniejszych zapisków siedziała mysz. I gryzła. Pergamin.
-Nie!-krzyknęłam w rozpaczy. Zwierzątko przestraszyło się i pognało w swoją stronę. Podniosłam uszkodzoną bezcenność. Cały lewy dolny róg był obgryziony. Wpiekliłam się.
-WRACAJ TU, TY MAŁA...!-wrzasnęłam i zaczęłam gonić za nią. Mysz zaczęła przeraźliwie piszczeć i ucikać w jeszcze większej panice. Skakałam na nią, ale ona zawsze uciekała pod jakiś korzeń.
Gabrielle, uspokój się!
Pegazy zaczęły gonić za mną. Nak Atru jeszcze nie zmienił się w pełni-zamias końskiego ogona miał wężowy.
Zeżarła Malam Lagu!
Grzebałam zapalczywie w dziurze skalnej. Po kilku minutach dałam spokój i zaczęłam oceniać straty. Nagle usłyszałam pukanie.
<Ktoś?>
OD Kelly DO Gabrielle, Archera
- Jasne.
Nagle przypomniało mi się coś.
-Gdzie mieszka jakiś basior?
- Eee... W jaskini.
- Dokładniej?
Wytłumaczyła mi a ja popędziłam do ArcherA.
- No witam! Jak tam?
Arch?
Nagle przypomniało mi się coś.
-Gdzie mieszka jakiś basior?
- Eee... W jaskini.
- Dokładniej?
Wytłumaczyła mi a ja popędziłam do ArcherA.
- No witam! Jak tam?
Arch?
OD Gabrielle DO Kelly
Co mnie obchdzi jakiś chrzaniony Cole? Wcisnęłam głowę między barki. Plan był taki: Dojdę do siebie, zatrzymam tego klaszcza przed drzwiami i zatrzasnę kamień. Ewentualnie uzyję siły perswazji-brutalności. Lub zawołam Malam i Nak Atru. Pegazy dostały ode mnie niezwykłą moc-są szybkie, silne, skoczne, mogą podróżować w świetle słońca i zmieniać postać. Dziś znalazłam w jaskini Malam oraz tygrysa-mój ogier odkrył swoją moc. Klacz jest bardziej spokojna. Ale i tak oboje wolą być pegazami i zmieniają się w razie potrzeby.
-A ty?
-Co a ja?-wróciłam do świata żywych.
-Nie ważne. Czemu nosisz kaptur?
-NIE WAŻNE-wysyczałam
<Kelly?>
-A ty?
-Co a ja?-wróciłam do świata żywych.
-Nie ważne. Czemu nosisz kaptur?
-NIE WAŻNE-wysyczałam
<Kelly?>
OD Kelly DO Gabrielle
- Nie każdy rozpacza. Ja naprzykład nie.
- Ktoś cię rzucił? - wyjawiła trochę zainteresowania.
- A co myślałaś?
- Eee...
- Miał na imię Cole... - rozmarzyłam się.
Gabrielle?
- Ktoś cię rzucił? - wyjawiła trochę zainteresowania.
- A co myślałaś?
- Eee...
- Miał na imię Cole... - rozmarzyłam się.
Gabrielle?
OD Gabrielle DO Kelly
-Słuchaj no, królewno. Chyba jesteś nieobcykana z zasadami w tej watasze-warknęłam przystając-ze mną nie ma żartów, kapujesz? Mam gdzieś miłość i basiory. Zawsze źle się to kończy, jak taki wykituje lub cię zostawi to pęka ci serce. Nic fajnego. Po za tym non stop bujasz w obłokach i możesz nie zauważyć śmierci, czychającej blisko. Lovelaska-prychnęłam. Kelly chwilę stała oszołomiona. Potem uśmiechnęła się i podbiegła do mnie.
<Kelly?>
<Kelly?>
OD Kelly DO Gabrielle
- Wiem. Wytłumaczyć?
- Nie. - była wnerwiona.
Czyżbym odkryła swój nowy talent? Natrętność? Hmm...
- To cudnie. Jednak uważam, że niektórzy są spoko. Jak taki jeden... - zamyśliłam się
Gabrielle? Ja także.
- Nie. - była wnerwiona.
Czyżbym odkryła swój nowy talent? Natrętność? Hmm...
- To cudnie. Jednak uważam, że niektórzy są spoko. Jak taki jeden... - zamyśliłam się
Gabrielle? Ja także.
OD Gabrielle DO Kelly
-Nie-odparłam sucho-basiory to świnie. Wadery też-Ostatnie zdanie wypowiedziałam z naciskiem. Kelly chyba nie pojęła aluzji. Lub nie dawała tego po sobie poznać. Wstałam z ziemi i odeszłam. Pijawka podążyła za mną.
-Słuchaj, nie wiesz przypadkiem co to znaczy PRYWATNOŚĆ?-zwróciłam się do niej spokojnie, jednak z nutą irytacji w głosie.
<Kelly? Brak weny, sorki>
-Słuchaj, nie wiesz przypadkiem co to znaczy PRYWATNOŚĆ?-zwróciłam się do niej spokojnie, jednak z nutą irytacji w głosie.
<Kelly? Brak weny, sorki>
OD Kelly DO Gabrielle
- Spoko. - wzroszyłam ramionami. - Znasz tu jakiś facetów?
- Niestety...
- Jakich?
- Archer i... Kriss.
- Zakochałaś się kiedyś?
- CO?
- To co szłyszałaś.
Gabrielle?
- Niestety...
- Jakich?
- Archer i... Kriss.
- Zakochałaś się kiedyś?
- CO?
- To co szłyszałaś.
Gabrielle?
Konkurs od Kelly
Nowy konkurs Kelly! Zrób gazetkę WGN w formie książki! Szczegóły patrz zaakładka "KONKURSY"
OD Gabrielle DO Kelly
Wnerwiło mnie to. Dotychczas nie musiałam zbyt dobrze ukrywać uczuć-teraz, przez tą wścibską waderę musiałam się bardziej namęczyć. Usiadła koło mnie.
-Nie za wiele sobie pozwalasz?
-Nie...
-Serio? Ja widzę to inaczej...-warknęłam.
-Zdejmij kaptur-nakazała
-Nie....
-Czemu?
-...Chyba, że chcesz zginąć śmiercią bolesną-wyszeptałam złowieszczo
<Kelly?>
-Nie za wiele sobie pozwalasz?
-Nie...
-Serio? Ja widzę to inaczej...-warknęłam.
-Zdejmij kaptur-nakazała
-Nie....
-Czemu?
-...Chyba, że chcesz zginąć śmiercią bolesną-wyszeptałam złowieszczo
<Kelly?>
środa, 21 stycznia 2015
OD Kelly - Historia od początku
- Kelly!
- Tak mamusiu?
- Pójdziemy na spacer.
- Tak!!
To był koniec 1 rozdziału mojego życia. Matka zamiast na miłą przechadzkę zabrała mnie do sierocińca.
- Co to za miejsce?
- Twój nowy domeczek.
- Co?
Nagle podeszła do nas wysoka brunetka. Wzięła mnie za ręke i powiedziała do mojej mamy:
- Będzie jej tu dobrze.
Po 4 latach spędzonych w sierocińcu miałam 11 lat. Doszedł do nas chłopak w moim wieku. Ucieszyłam się. Miałam tam tylko jedną rówieśniczkę.
- Hej. Jestem Cole.
- Heej. - zatrzepotałam rzęsami - Kelly.
Podeszła do nas moja ( wspomniana wcześniej ) rówieśniczka - Emily.
- Emily Watson.
- Spoko.
Po 4 latach Cole chciał uciec.
- Ucieknijmy stąd.
- Nie. Tu jest ok. Jeszcze tylko 4 lata.
- Jasne.
Po tych 4 latach Emily, Cole i ja opuściliśmy sierociniec. Chłopak poznał Clarisse i zakochał się w niej. Podszedł do mnie i obojętnym btonem powiedział:
- Zrywam z tobą.
Najpierw byłam wściekła, potem smutna ale w końcu zrozumiałam - był głupi jeśli mnie nie chciał. Ja i Emily zostałyśy zamienione w wilki. Ona tego nie chciała. Skonstruowała eliksir wycieńczenia wilkołactwa. Zostałam sama. W końcu znalazłam WGN. Koniec.
- Tak mamusiu?
- Pójdziemy na spacer.
- Tak!!
To był koniec 1 rozdziału mojego życia. Matka zamiast na miłą przechadzkę zabrała mnie do sierocińca.
- Co to za miejsce?
- Twój nowy domeczek.
- Co?
Nagle podeszła do nas wysoka brunetka. Wzięła mnie za ręke i powiedziała do mojej mamy:
- Będzie jej tu dobrze.
Po 4 latach spędzonych w sierocińcu miałam 11 lat. Doszedł do nas chłopak w moim wieku. Ucieszyłam się. Miałam tam tylko jedną rówieśniczkę.
- Hej. Jestem Cole.
- Heej. - zatrzepotałam rzęsami - Kelly.
Podeszła do nas moja ( wspomniana wcześniej ) rówieśniczka - Emily.
- Emily Watson.
- Spoko.
Po 4 latach Cole chciał uciec.
- Ucieknijmy stąd.
- Nie. Tu jest ok. Jeszcze tylko 4 lata.
- Jasne.
Po tych 4 latach Emily, Cole i ja opuściliśmy sierociniec. Chłopak poznał Clarisse i zakochał się w niej. Podszedł do mnie i obojętnym btonem powiedział:
- Zrywam z tobą.
Najpierw byłam wściekła, potem smutna ale w końcu zrozumiałam - był głupi jeśli mnie nie chciał. Ja i Emily zostałyśy zamienione w wilki. Ona tego nie chciała. Skonstruowała eliksir wycieńczenia wilkołactwa. Zostałam sama. W końcu znalazłam WGN. Koniec.
OD Kelly DO Gabrielle
- Fajny śpiew.
- Eee...
- Jestem Kelly.
- Mało mnie obchodzi.
- Dużo.
- Co?
- Widzę to. Imię twe?
- Gabrielle.
Gab?
- Eee...
- Jestem Kelly.
- Mało mnie obchodzi.
- Dużo.
- Co?
- Widzę to. Imię twe?
- Gabrielle.
Gab?
ANKIETA ZAMKNIĘTA
Koniec Ankiety. "Co dodć? "
Głosy:
Nic - 0
Hodowla wytrenowanych towarzyszy - 2
Wilki do adopcji - 2
Arena walk - 2
Inne napisze ci co - 0
Jeszcze dziś pojawią Się te Zakładki. Ten kto napisze, że oddał głos dostanie 20 dkt.
Głosy:
Nic - 0
Hodowla wytrenowanych towarzyszy - 2
Wilki do adopcji - 2
Arena walk - 2
Inne napisze ci co - 0
Jeszcze dziś pojawią Się te Zakładki. Ten kto napisze, że oddał głos dostanie 20 dkt.
OD Gabrielle DO Kogoś
Wyszłam. Nie byłam zła, ani wściekła. Bardziej... zagubiona. Trudno. Poszłam do swojej jaskini. Wolałam być sama.... Nigdy nie miałam bliższego kontaku z innym wilkiem. Nie mogłam tego znieść. Poszłam nad urwisko. Usiadłam na jego szczycie i zapatrzyłam się w Księżyc i gwiazdy. Zaczęłam śpiewać:
Nigdy nie miałam rodzeństwa. Ale kiedyś przechodziłam koło jednej watahy...
<Jeśli ktoś chce niech odpisze >
OD LUCY: Trochę duży film. Sorka.
OD Lucy DO Archera
- Witam! Jestem Lucy! - potrząsnęłam dłoń Willa - Jesteś przyjacielem Archera. - nie czekałam na odpowiedź. - Ja jestem jego dziewczyną. - co ja palnęłam?!
- Fajnie. Arch i dziewczyna... Ciekawe.
Zaśmiałam się.
- Taa. Urody nie ma... - zażartowałam a Archer zrobił się czerwony.
- No bezz urody. - śmiał się Will.
< Arch? >
- Fajnie. Arch i dziewczyna... Ciekawe.
Zaśmiałam się.
- Taa. Urody nie ma... - zażartowałam a Archer zrobił się czerwony.
- No bezz urody. - śmiał się Will.
< Arch? >
OD Krissa DO Archera
Skojarzenie? Dziwny.
- Kim ty dokładnie jesteś? To wataha.
- Jakbym nie wiedział.
- KIM JESTEŚ?
-...
Archer?
- Kim ty dokładnie jesteś? To wataha.
- Jakbym nie wiedział.
- KIM JESTEŚ?
-...
Archer?
OD Krissa DO Gabrielle
KONIEC z nażucaniem.
- Pa, Gabrielle.
- CO?
- Pa. Nigdy nie słyszałaś?
- SŁYSZAŁAM! - wpadła w szał.
- To dobrze. W takim razie pa.
Gabrielle?
- Pa, Gabrielle.
- CO?
- Pa. Nigdy nie słyszałaś?
- SŁYSZAŁAM! - wpadła w szał.
- To dobrze. W takim razie pa.
Gabrielle?
wtorek, 20 stycznia 2015
OD Gabrielle DO Krissa
-Zostawiłeś coś.ZNOWU.-Wysyczałam. Rzuciłam mu sztylet. Zaspany, nie złapał i dostał po łbie.
-Jał! To bolało.
-I dobrze-warknęłam, wychodząc z jaskini. Nie mogę doczekać się wiosny. Wyniesiemy się z tąd.
<Kriss? Zatrzymałeś mnie? Jeśli nie to dobrze dla ciebie>
-Jał! To bolało.
-I dobrze-warknęłam, wychodząc z jaskini. Nie mogę doczekać się wiosny. Wyniesiemy się z tąd.
<Kriss? Zatrzymałeś mnie? Jeśli nie to dobrze dla ciebie>
niedziela, 18 stycznia 2015
OD Krissa DO Gabrielle
- Sory nie chciałem. Pa.
Zmieniłem się w cień. Wylądowałem w mojej jaskini. Zasnąłem. Ngale obudził mnie głos Gabrielle.
Gabrielle?
Zmieniłem się w cień. Wylądowałem w mojej jaskini. Zasnąłem. Ngale obudził mnie głos Gabrielle.
Gabrielle?
OD Krissa DO Gabrielle
-Tam gdzie był.
-Czylllliii?
Milczałam. Nie, nie ukradłam go. Wypadł Krissowi, a ja go potem znalazłam.
-Słuchaj, od paru dni jesteś mim cieniem i uczepiłeś się mnie. Masz do tego jakiś powód?
<Kriss?>
-Czylllliii?
Milczałam. Nie, nie ukradłam go. Wypadł Krissowi, a ja go potem znalazłam.
-Słuchaj, od paru dni jesteś mim cieniem i uczepiłeś się mnie. Masz do tego jakiś powód?
<Kriss?>
OD Archera DO Krissa
Wlokłem się bezsensu. Nagle wpadłem na jakiegoś basior. Nowy lub intruz.
- Czego? - warknął.
- Mieszkam tu.
- o.O
- Imię?
- Co cię to?
- Coś.
- Kriss.
- Archer.
< Kriss? >
- Czego? - warknął.
- Mieszkam tu.
- o.O
- Imię?
- Co cię to?
- Coś.
- Kriss.
- Archer.
< Kriss? >
OD Krissa DO Gabrielle
Postanowiłem zapytać Gabrielle gdzie znalazła sztylet. Czy ja się nażucam? Chyba tak. Akurat przybyłem gdy ona.
- Witam.
- Czego?
- Gdzie był sztylet?
Gabrielle?
- Witam.
- Czego?
- Gdzie był sztylet?
Gabrielle?
OD Gabrielle DO Krissa
-Hija, Malam!-zawołałam. Klacz zarżała i stanęła dęba-czegoś zapomniałeś-powiedziałam w powietrzu do Krissa. Rzuciłam jego sztylet. Ostrze wbiło się w ziemię. Basior podskoczył przerażony. Ale nas już nie było-klacz pognała dalej. Czułam wiatr w sierści. Zaczarowałam kaptur, tak, aby się nie zsunął.
Jechałyśmy pracować-jeden z księżycowych ludzi poprosił o zagonienie jego kozic-wilk, który mu pomagał struł się niedawno. Przybyłyśmy na polanę, na której znalazłam moje pegazy-na południowym skraju mieszkał ów ludź. Wyszedł z chaty.
-Witaj, Gabrielle-zawołał do mnie. Był niski, stary, a skórę, ubranie i włosy miał białe, jak księżyc.
-Witaj, Sterorze-zawołałam. Zdjęłam kaptur.
-Musisz go nosić?-zapytał z troską.
-Niestety. Ah, chciałam ci przedstawić Malam, moją klacz.
Witaj (Malam)
Tak. Piękna jesteś (Steror)Klacz spuściła skromnie oczy.
-Więc jak, bierzemy się do roboty, nie?
-Owszem. Aha, zapomniał bym ci przypomnieć-nienawidzę wilków, ale ty jesteś tym jedynym, najjedyniejszym wyjątkiem.
-Oj, weź-zaśmiałam się. W oddali widać było jedzące kozy. Westchnęłam.
Więc jak mała, bierzemy się, nie? (Ja)
Ech.... Zgubię parę kilo
-Heja, wio-powiedziałam, uciskając boki klaczy. Malam ruszyła z kopyta. Kozy podniosły głowy. Ruszyły na przód. Dałam klaczy znak, aby wzbiła się w powietrze. Wylądowała przed zwierzętami, które rozpierzchły się na boki. Wyczarowałam iluzje nas samych, które galopowały po lewej i prawej. Kozy, nie widząc innego wyjścia, zaczęły podskakiwać, kilka metrów nad ziemię. Kolejne widmo dołączyło do nas. Zwierzęta zaczęła przeraźliwie meczeć ze strachu. Byliśmy już nie daleko od zagrody. Kozice wpadły między płot. Udało się!
-Nieźle wam poszło. Znacznie szybciej niż dwa lata temu-pochwalił nas mój przyjaciel-twoja magia jest niezła. Gratulacje.
-Dzięki. Trzymaj się, jak coś, jestem do dyspozycji.
-Oczywiście. Będę pamiętać-uśmiechnął się.
Naciągnęłam kaptur i pomachałam mu łapą. Ucisnęłam łapami boki Malam, a klacz ruszyła z kopyta. Kilka minut potem byliśmy już przy naszej jaskini.
<Kriss?>
Jechałyśmy pracować-jeden z księżycowych ludzi poprosił o zagonienie jego kozic-wilk, który mu pomagał struł się niedawno. Przybyłyśmy na polanę, na której znalazłam moje pegazy-na południowym skraju mieszkał ów ludź. Wyszedł z chaty.
-Witaj, Gabrielle-zawołał do mnie. Był niski, stary, a skórę, ubranie i włosy miał białe, jak księżyc.
-Witaj, Sterorze-zawołałam. Zdjęłam kaptur.
-Musisz go nosić?-zapytał z troską.
-Niestety. Ah, chciałam ci przedstawić Malam, moją klacz.
Witaj (Malam)
Tak. Piękna jesteś (Steror)Klacz spuściła skromnie oczy.
-Więc jak, bierzemy się do roboty, nie?
-Owszem. Aha, zapomniał bym ci przypomnieć-nienawidzę wilków, ale ty jesteś tym jedynym, najjedyniejszym wyjątkiem.
-Oj, weź-zaśmiałam się. W oddali widać było jedzące kozy. Westchnęłam.
Więc jak mała, bierzemy się, nie? (Ja)
Ech.... Zgubię parę kilo
-Heja, wio-powiedziałam, uciskając boki klaczy. Malam ruszyła z kopyta. Kozy podniosły głowy. Ruszyły na przód. Dałam klaczy znak, aby wzbiła się w powietrze. Wylądowała przed zwierzętami, które rozpierzchły się na boki. Wyczarowałam iluzje nas samych, które galopowały po lewej i prawej. Kozy, nie widząc innego wyjścia, zaczęły podskakiwać, kilka metrów nad ziemię. Kolejne widmo dołączyło do nas. Zwierzęta zaczęła przeraźliwie meczeć ze strachu. Byliśmy już nie daleko od zagrody. Kozice wpadły między płot. Udało się!
-Nieźle wam poszło. Znacznie szybciej niż dwa lata temu-pochwalił nas mój przyjaciel-twoja magia jest niezła. Gratulacje.
-Dzięki. Trzymaj się, jak coś, jestem do dyspozycji.
-Oczywiście. Będę pamiętać-uśmiechnął się.
Naciągnęłam kaptur i pomachałam mu łapą. Ucisnęłam łapami boki Malam, a klacz ruszyła z kopyta. Kilka minut potem byliśmy już przy naszej jaskini.
<Kriss?>
Konkursik
Komiksy
Opis:
Zróbcie co tydzień komiks.
Nagrody:
1 komiks = 100pkt 100 dkt.
Wykonawcy: Gabrielle,
pomysł: Gabrielle
Opis:
Zróbcie co tydzień komiks.
Nagrody:
1 komiks = 100pkt 100 dkt.
Wykonawcy: Gabrielle,
pomysł: Gabrielle
OD Krissa DO Gabrielle
Wyszłem. Nie będe nalegał by zostać. Po co? Szkoda mi tylko sztyletu. Położyłem się na trawie i zamknąłem oczy. Zasnąłem. Ze snu wyrwał mnie odgłos kopyt. Wstałem i spojrzałem przed siebie. Gabrielle jechała na Malam.
- Hej.
- Hej.
Gabrielle?
- Hej.
- Hej.
Gabrielle?
sobota, 17 stycznia 2015
Gabrielle i jej nowy konkurs!
4.
Opis:
Weź jedno ze swoich opowiadań i zilustruj. Na komputerze bądź klasycznie. Musi przedstawiać ciebie, opo min. 10 linijek. Może być w formie komiksu. Prawdziwie bądź anime.
Nagroda:
300 pkt. 500dkt.
Wykonali:
-
Pomysł: Gabrielle
Opis:
Weź jedno ze swoich opowiadań i zilustruj. Na komputerze bądź klasycznie. Musi przedstawiać ciebie, opo min. 10 linijek. Może być w formie komiksu. Prawdziwie bądź anime.
Nagroda:
300 pkt. 500dkt.
Wykonali:
-
Pomysł: Gabrielle
OD Gabrielle DO Krissa
Milczałam. Nie wychodził.
-Zapomniałeś gdzie są drzwi?
-Yyyy....
-Wyjdź. Mam ciebie powoli dość.
-No dobrze.... Cześć....
Nie odpowiedziałam. Pff... Będzie mi jeszcze gitarę zawracał. Czułam się jak drzewo podczas huraganu. U-L-E-G-L-E. Czyli źle. Wściekłam się na samą siebie. Wyszłam na dwór, zaczęłam zbierać zeschłą trawę, rwąc ją ze wściekłością. Wzięłam jedną ze skór i uszyłam kukłę-wilka. Napchałam tam słomy i trawy. Zszyłam brzuch i nabiłam na pal, tak, aby stała. Wzięłam miecz. Przećwiczyłam kilka ciosów. Cięcie z przewrotu, z półobrotu, podcięcie łap z przeturlania. Ostatecznie, zakończyłam sesję twutaktem w brzuch. Poczułam ulgę. Lepiej, o wiele... Był to nawet niezły pomysł. Szkoda tylko, że tak mało zaawansowany... Można by to jakoś udoskonalić... Tak aby też wykonywały ruchy bronią. Ale nad tym się pomyśli. Sprzątnęłam słomę z ziemi. Wspięłam się na drzewo i klapnęłam na plecy. Kaptur zsunął się. Naokoło mnie latały błękitne świetliki. Nie były to zwierzęta, tylko magiczny pył. Poczułam równowagę. Po raz pierwszy od czasu przybycia tu.
<Kriss?>
-Zapomniałeś gdzie są drzwi?
-Yyyy....
-Wyjdź. Mam ciebie powoli dość.
-No dobrze.... Cześć....
Nie odpowiedziałam. Pff... Będzie mi jeszcze gitarę zawracał. Czułam się jak drzewo podczas huraganu. U-L-E-G-L-E. Czyli źle. Wściekłam się na samą siebie. Wyszłam na dwór, zaczęłam zbierać zeschłą trawę, rwąc ją ze wściekłością. Wzięłam jedną ze skór i uszyłam kukłę-wilka. Napchałam tam słomy i trawy. Zszyłam brzuch i nabiłam na pal, tak, aby stała. Wzięłam miecz. Przećwiczyłam kilka ciosów. Cięcie z przewrotu, z półobrotu, podcięcie łap z przeturlania. Ostatecznie, zakończyłam sesję twutaktem w brzuch. Poczułam ulgę. Lepiej, o wiele... Był to nawet niezły pomysł. Szkoda tylko, że tak mało zaawansowany... Można by to jakoś udoskonalić... Tak aby też wykonywały ruchy bronią. Ale nad tym się pomyśli. Sprzątnęłam słomę z ziemi. Wspięłam się na drzewo i klapnęłam na plecy. Kaptur zsunął się. Naokoło mnie latały błękitne świetliki. Nie były to zwierzęta, tylko magiczny pył. Poczułam równowagę. Po raz pierwszy od czasu przybycia tu.
<Kriss?>
Kriss stworzył konkurs!
Narysuj wilka.
Opis:
Narysuj rysunek przedstawiający wilka. Rysunek może być narysowany na komputzerze lub na zwykłej kartce.
Nagroda:
300dkt. 300pkt.
Wykonali:
-
Pomysł:
Kriss
Opis:
Narysuj rysunek przedstawiający wilka. Rysunek może być narysowany na komputzerze lub na zwykłej kartce.
Nagroda:
300dkt. 300pkt.
Wykonali:
-
Pomysł:
Kriss
Nowy konkurs!
Konkurs "Wymyśl konkurs".
Opis:
Wymyśl konkurs dla naszej watahy.
Nagroda:
500 dkt. 200pkt.
Wykonali:
-
Opis:
Wymyśl konkurs dla naszej watahy.
Nagroda:
500 dkt. 200pkt.
Wykonali:
-
OD Krissa DO Gabrielle
W jaskini zorientowałem się że brakuje mojego sztyletu. Przekopałem całe mieszkanie - nic. Pobiegłem do jaskini Gabrielle. Myślałem że tam jest. Niechciałem grzebać więc popatrzyłem tylko na podłogę. W tym momęcie weszła ona - Gabrielle.
- Co ty tu robisz?
- Sprawdzam czy nie zostawiłem sztyletu.
-...
- Widziałaś go może?
-...
- Czyli nie?
-...
- OK. Idę w takim razie... Pa?
Gabrielle powstrzymasz mnie? xD
- Co ty tu robisz?
- Sprawdzam czy nie zostawiłem sztyletu.
-...
- Widziałaś go może?
-...
- Czyli nie?
-...
- OK. Idę w takim razie... Pa?
Gabrielle powstrzymasz mnie? xD
OD Gabrielle DO Krissa
Malam
Nak Atru
Gabrielle
-Na Księżyc, czy ja nie mogę mieć chociaż trochę prywatności?-krzyknęłam w głos.
Nie przejmuj się.
Po co się tu przeteleportował? Tylko, żeby powiedzieć mi ,,Przepraszam"?
Najwyraźniej...
Ychh...
Szliśmy w milczeniu. Konie musiały czasem przyśpieszać, aby za mną nadążyć.
Malam!
Co?
Mogę na ciebie wsiąść?
Jasne. Wskakuj
Klacz położyła się. Wskoczyłam zgrabnie.
Leć do nas. Nak Atru, lecisz za nami?
Tak
Malam uderzyła parę razy motylimi skrzydłami. Wznieśliśmy się. Przytrzymywałam kaptur. Klacz rozglądała się przez moment, poteem, niepostrzeżenie wystartowała w stronę mojej jaskini. Znazleźliśmy się w środku. Zanim jeszcze wylądowała, zaskoczyłam z niej i wpadłam do siebie. Nie uwieżycie, kogo tam znalazłam.
-Co ty tu robisz?-zapytałam oschle.
<Kriss?>
Nak Atru
Gabrielle
-Na Księżyc, czy ja nie mogę mieć chociaż trochę prywatności?-krzyknęłam w głos.
Nie przejmuj się.
Po co się tu przeteleportował? Tylko, żeby powiedzieć mi ,,Przepraszam"?
Najwyraźniej...
Ychh...
Szliśmy w milczeniu. Konie musiały czasem przyśpieszać, aby za mną nadążyć.
Malam!
Co?
Mogę na ciebie wsiąść?
Jasne. Wskakuj
Klacz położyła się. Wskoczyłam zgrabnie.
Leć do nas. Nak Atru, lecisz za nami?
Tak
Malam uderzyła parę razy motylimi skrzydłami. Wznieśliśmy się. Przytrzymywałam kaptur. Klacz rozglądała się przez moment, poteem, niepostrzeżenie wystartowała w stronę mojej jaskini. Znazleźliśmy się w środku. Zanim jeszcze wylądowała, zaskoczyłam z niej i wpadłam do siebie. Nie uwieżycie, kogo tam znalazłam.
-Co ty tu robisz?-zapytałam oschle.
<Kriss?>
piątek, 16 stycznia 2015
OD Krissa DO Gabrielle
Zmaterializowałem się obok Gabrielle.
- Pszepraszam. - powiedziałem i znów zmieniłem się w cień.
Gabrielle?
- Pszepraszam. - powiedziałem i znów zmieniłem się w cień.
Gabrielle?
OD Gabrielle DO Krissa i Lucy
Nak Atru
Malam
Gabrielle
-No nic-powiedziałam-Nak Atru, Malam, chodźcie!
Wyszliśmy.
Jak ja mogłam tak się z nim spoufalić?
Spokojnie
Nie podchodź blisko do węża, o którego gatunku nie masz pojęcia
Wiem, ale
Hymmm?
Może nie, że się zakochałam, ale coś między tym a przyjaźnią
Gabrielle!
Musisz uważać. Po za tym, nie możesz z nikim...
Wiem. Może będziemy się też stąd wynosić
Zastanów się
Nie będziemy cię pospieszać
<Kriss? Lucy?>
Malam
Gabrielle
-No nic-powiedziałam-Nak Atru, Malam, chodźcie!
Wyszliśmy.
Jak ja mogłam tak się z nim spoufalić?
Spokojnie
Nie podchodź blisko do węża, o którego gatunku nie masz pojęcia
Wiem, ale
Hymmm?
Może nie, że się zakochałam, ale coś między tym a przyjaźnią
Gabrielle!
Musisz uważać. Po za tym, nie możesz z nikim...
Wiem. Może będziemy się też stąd wynosić
Zastanów się
Nie będziemy cię pospieszać
<Kriss? Lucy?>
OD Lucy DO Gabrielle i Krissa
Musiałam powiedzieć Gabrielle o moim pomyśle. Znalazłam się jednak w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.
- Eee... Przeszkadzam?
-... - obie strony milczały
- To ja już pójdę...
- ... - znów milczenie
Gabrielle, Kriss?
- Eee... Przeszkadzam?
-... - obie strony milczały
- To ja już pójdę...
- ... - znów milczenie
Gabrielle, Kriss?
OD Krissa DO Gabrielle
- Ty! - Teraz tażaliśmy się ze śmiechu.
Nagle do jaskini wpadła Lucy. Jak na zawołanie przybraliśmy obojętne miny i usiadliśmy.
- Lucy? Co tu robisz? - spytała Gabrielle.
Lucy, Gabrielle?
Nagle do jaskini wpadła Lucy. Jak na zawołanie przybraliśmy obojętne miny i usiadliśmy.
- Lucy? Co tu robisz? - spytała Gabrielle.
Lucy, Gabrielle?
OD Gabrielle DO Krissa
-Na miłość Boską, na moją Matkę i Noc!-przeklnęłam. Zaczęłam chichotać-z nas to są wariaci.
-Z ciebie, nie ze mnie.
-No chyba nie
-Tak.
-Nie.
-Tak-teraz Kriss też zaczął się śmiać. Ja tylko cichutko chichotałam.
-Nie. To ty jesteś wariatem.
-Nie, bo ty.
-Ty!
-Ty!
-Nie ja.
-Ja!
-Ha! I co, miałam rację!
-Yyy... Nie ja!
-Ty
<Kriss?>
-Z ciebie, nie ze mnie.
-No chyba nie
-Tak.
-Nie.
-Tak-teraz Kriss też zaczął się śmiać. Ja tylko cichutko chichotałam.
-Nie. To ty jesteś wariatem.
-Nie, bo ty.
-Ty!
-Ty!
-Nie ja.
-Ja!
-Ha! I co, miałam rację!
-Yyy... Nie ja!
-Ty
<Kriss?>
OD Krissa DO Gabrielle ( Duża mi różnica! )
- Nie zostawili by. Mam znajomości a zresztą...
- CO ZRESZTĄ?
- Nic zresztą.
- Właśnie że coś.
- NIC.
- COŚ.
- NIC.
- COŚ.
- STOP!
- CO STOP?!
- MATKO!
Gabrielle?
- CO ZRESZTĄ?
- Nic zresztą.
- Właśnie że coś.
- NIC.
- COŚ.
- NIC.
- COŚ.
- STOP!
- CO STOP?!
- MATKO!
Gabrielle?
OD Gabrielle DO Krissa
-Nie, to nie były one.
-To były one!
-Nie, nie były.
-Były!!
-Nie.
-TAK.
-Nie.
-TAK!
-Na Księżyc... to byli jedynie zwiadowcy... Nie mieli żadnych dodatkowych mieczy. Ubrani w zbroje. Elfy jeszcze nie wykuły twoivh mieczy. Spóźniają się.
-Skąd wiesz?
-Bo jest to logiczne- leśne elfy lekceważą nas, a wątpię aby ktokolwiek znalazł dla ciebie czas. Chyba, że się z nimi przyjaźnisz, a tak nie jest. Po za tym, widzieli i czuli, że byłam wilkiem. Zostawiliby bronie dla mnie.
<Kriss? Nie wkurzam się już na ciebie. Tylko focham >
-To były one!
-Nie, nie były.
-Były!!
-Nie.
-TAK.
-Nie.
-TAK!
-Na Księżyc... to byli jedynie zwiadowcy... Nie mieli żadnych dodatkowych mieczy. Ubrani w zbroje. Elfy jeszcze nie wykuły twoivh mieczy. Spóźniają się.
-Skąd wiesz?
-Bo jest to logiczne- leśne elfy lekceważą nas, a wątpię aby ktokolwiek znalazł dla ciebie czas. Chyba, że się z nimi przyjaźnisz, a tak nie jest. Po za tym, widzieli i czuli, że byłam wilkiem. Zostawiliby bronie dla mnie.
<Kriss? Nie wkurzam się już na ciebie. Tylko focham >
OD Archera DO Lucy
- A teraz... Pocałuję cię znowu.
- Ok.
Pocłowałem ją. Nagle ktoś mnie szturchnął.
- Archer?! Heja! Masz dziewczynę?
Był to mój przyjaciel. Wiedział o moim "dziwactwie".
- Chyba... Hej, Will...
< Lucy? >
- Ok.
Pocłowałem ją. Nagle ktoś mnie szturchnął.
- Archer?! Heja! Masz dziewczynę?
Był to mój przyjaciel. Wiedział o moim "dziwactwie".
- Chyba... Hej, Will...
< Lucy? >
OD Krissa DO Gabrielle
Wyszłem na spacer. Ukrywałem się w cieniu. Zobaczyłem Gabrielle straszące elfy na które czekałem. Wkurzyłem się. Miały mi przynieść dwa miecze. Uciekły. Gabrielle odeszła. Stałem chwilę. Postanowiłem spotkać się z waderą i z nią pogadać. Zmieniłem się w cień i pokazałem się w jaskini wilczycy.
- JAK ŚMIESZ MI PRZESZKADZAĆ?! - wrzasnęła.
- Przestraszyłaś elfy.
- Fajnie, co?
- NIE! Miały mi przynieść miecze!
Gabrielle?
- JAK ŚMIESZ MI PRZESZKADZAĆ?! - wrzasnęła.
- Przestraszyłaś elfy.
- Fajnie, co?
- NIE! Miały mi przynieść miecze!
Gabrielle?
czwartek, 15 stycznia 2015
OD Gabrielle DO Kogoś
Nak Atru
Malam
Gabrielle
Odwróciłam się na pięcie. Poszłam zapolować, wyczyścić umysł z emocji. Nagle, przed sobą usłyszałam kroki. Wyjrzałam zza krzaka. Przede mną stało dwóch elfów. Prychnęłam. Nienawidziłam ludzi, ale leśne elfy... tolerowałam? Niech będzie. Wstałam (po przykucnęłam na łapach) i wyszłam im na przeciw. Naciągnęli cięciwy łuków.
-Kim jesteś?!-krzyknął jeden. Uśmiechnęłam się lubieżnie.
-Zapominacie, że ten las nie należy do was...-szepnęłam. Popatrzyli na siebie.
-Kim jesteś, demonie?!-wykrzyknął ponownie. Zaśmiałam się.
-Och, zawsze zadziwiało mnie to, jak łatwo odgadujecie cudze oblicza-wyszeptałam. Na twarzach strażników zawitał strach. Moje oczy zajaśniały czerwienią. Postąpiłam dwa kroki naprzód. Jeden z nich wrzasnął i puścił cięciwę. Wyciągnęłam łapę. Strzała zatrzymała się. Oglądałam ją uwarznie, odwracając głowę. Pocisk kręcił się powoli.
-Jesteście dla mnie za wolni-rzekłam, nie odwracając głowy. Naraz, upuściłam ją i błyskawicznym ruchem wydobyłam sztylety. Elfy zdębiały.
-Powiedzcie swojemu królowi, aby nas nie lekcewałył. Noe chcemy wojny, ale prosimy o pamięć. Nie zapomnijcie-szepnęłam. Zmieniłam się w mgłę, mój śmiech rozbrzmiewał. A dopóki się nie rozpłynęła, w miejcu moich oczu, posostły dwie krwiste, puste i bezlitosne źrenice.
Byłam u siebie. Wyzbyłam się emocji. Ale nawet lepiej. Niezbyt podobały mi się elfy tak blisko nas.
Witaj
Podskoczyłam. Nie zauważyłam klaczy.
Jak się czujesz?
Dobrze. Poigrałam z elfami. Było fajnie
Tak blisko? Oni?
Myślę, że nie zapuszczą się dalej
Ale... to nie jest bezpieczne
Wiem. Już nie będą
Postanowiłam nieco się przespać. Konie nadal się pasły i rozmawiały między sobą. Zapadałam w błogi sen. Ale ktoś mi go przerwał. Wiedziałam, że nie chodzi o elfy, ich król nie poją na poważnie słów jego poddanych. Typowe. Ale... kto śmiał mi przeszkodzić?
<Kriss? Ktoś?>
Malam
Gabrielle
Odwróciłam się na pięcie. Poszłam zapolować, wyczyścić umysł z emocji. Nagle, przed sobą usłyszałam kroki. Wyjrzałam zza krzaka. Przede mną stało dwóch elfów. Prychnęłam. Nienawidziłam ludzi, ale leśne elfy... tolerowałam? Niech będzie. Wstałam (po przykucnęłam na łapach) i wyszłam im na przeciw. Naciągnęli cięciwy łuków.
-Kim jesteś?!-krzyknął jeden. Uśmiechnęłam się lubieżnie.
-Zapominacie, że ten las nie należy do was...-szepnęłam. Popatrzyli na siebie.
-Kim jesteś, demonie?!-wykrzyknął ponownie. Zaśmiałam się.
-Och, zawsze zadziwiało mnie to, jak łatwo odgadujecie cudze oblicza-wyszeptałam. Na twarzach strażników zawitał strach. Moje oczy zajaśniały czerwienią. Postąpiłam dwa kroki naprzód. Jeden z nich wrzasnął i puścił cięciwę. Wyciągnęłam łapę. Strzała zatrzymała się. Oglądałam ją uwarznie, odwracając głowę. Pocisk kręcił się powoli.
-Jesteście dla mnie za wolni-rzekłam, nie odwracając głowy. Naraz, upuściłam ją i błyskawicznym ruchem wydobyłam sztylety. Elfy zdębiały.
-Powiedzcie swojemu królowi, aby nas nie lekcewałył. Noe chcemy wojny, ale prosimy o pamięć. Nie zapomnijcie-szepnęłam. Zmieniłam się w mgłę, mój śmiech rozbrzmiewał. A dopóki się nie rozpłynęła, w miejcu moich oczu, posostły dwie krwiste, puste i bezlitosne źrenice.
Byłam u siebie. Wyzbyłam się emocji. Ale nawet lepiej. Niezbyt podobały mi się elfy tak blisko nas.
Witaj
Podskoczyłam. Nie zauważyłam klaczy.
Jak się czujesz?
Dobrze. Poigrałam z elfami. Było fajnie
Tak blisko? Oni?
Myślę, że nie zapuszczą się dalej
Ale... to nie jest bezpieczne
Wiem. Już nie będą
Postanowiłam nieco się przespać. Konie nadal się pasły i rozmawiały między sobą. Zapadałam w błogi sen. Ale ktoś mi go przerwał. Wiedziałam, że nie chodzi o elfy, ich król nie poją na poważnie słów jego poddanych. Typowe. Ale... kto śmiał mi przeszkodzić?
<Kriss? Ktoś?>
Ankieta Zamknięta
Ankieta
Czy podoba wam się wygląd bloga?
Dobiegła końca.
Tak - 4
Nie - 1
Niemam zdania - 1
Większość była na tak. Wygląd zostaje. Dziękuje za głosy. Każdy kto napisze że zagłosował dostanie 20 pkt i 20 dkt.
Nowe święta! Pomysły Krissa!
06.01 - Trzech wilków
01.05 - Dzień funkcji
12.12 - Dzień Et
11.11 - Dzień Dzet
10.10 - Dzień Epsilonów
09.09 - Dzień Delt
08.08 - Dzień Gamm
07.07 - Dzień zastępców alf
06.06 - Dzień Alf
05.05 - Dzień Omeg ( Raz mają jakieś prawa )
01.05 - Dzień funkcji
12.12 - Dzień Et
11.11 - Dzień Dzet
10.10 - Dzień Epsilonów
09.09 - Dzień Delt
08.08 - Dzień Gamm
07.07 - Dzień zastępców alf
06.06 - Dzień Alf
05.05 - Dzień Omeg ( Raz mają jakieś prawa )
OD Krissa. Znowu...
Zdjęcie jako człowiek: Nieposiadam. Nie lubię istot dwunożnych.
Imię: Kayla
Nazwisko: Niepotrzebne.
Pseudonim: Key
Płeć: ZASTANAWIAJĄCE...
Głos: Mój
Wiek: 2 lata
Data urodzin: Urodziłam się wtedy kiedy są moje urodzinki.
Charakter: Hihi!
Historia: Przereklamowana.
Rodzina: Moja
Wygląd: szara!
Lubi: wkurzać
Nie lubi: Miłych osób
Stanowisko: Zgadnij!Funkcja: bezrobotna.
Partner: Zakrztusiłam się.
Zauroczenie: JASNE!
Szczeniaczki: HA HA!
Jaskinia: Co cię to obchodzi?
Talizman: Piękny... Nie pokażę!
Żywioł: Iluzja, Ciemność, Noc.
Moce: Ojojoj, dużo dużo.
Talenty: Wkurzanie i... wkurzanie.
Galeria: -
Właściciel: -
Subskrybuj:
Posty (Atom)