Biegłem. Byłem wykończony. Nagle spostrzegłem jezioro. Podeszłem chwiejnym krokiem i zamoczyłem pysk w wodzie. Napój był zimny, ożrźwiający. Wolałbym jednak jakieś piwo. Wilkom chyba się nie sprzedaje. Postanowiłem pobiec w głąb lasu. Czułem tam zapach innego wilka. Może jakaś bójka? Gdy dobiegłem spostrzegłem waderę. Odróciła wzrok.
- Witam. - powiedziała oschle
- Hej...
- To teren... Jednoospbowej watachy.
- Może dwóosobowej?
- Może...
- Dołącze. - To nie było pytanie ale wadera odpowiedziała.
-
< Lucy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz