Byłqm na siebie wściekła. Taka uległa ja?! No &@#$*! Co to ma znaczyć? Żarty jakieś! Starałam się powstrzymywać. Poszłam do siebie i weszłam do nory pod.drzewem. Nie wytrzymałam...
24 godziny później.
Obudziłam się bez płaszcza, że wycieńczona i blada. Oddychałam ciężko. Wstałam, ale zakręciło mi się w głowie. Potrząsnęłam głową i zrobiłam kilka kroków. Obraz przed oczami zaczerniał się i zamazywał. Jęknęłam. Głowa mi ciążyła i pękała z bólu. Zaskomlałam. Weź się w garść ! Odetchnęłam głęboko. Mimo problemów ruszyłam przed siebie, narzucając na siebie płaszcz i kaptur. Wzięłam obie juki i zaczęłam się pakować. Nagle, do mojej jaskini wkroczyła Lucy. Warknęłam cicho.
<Lucy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz